26 marca – to rocznica odejścia największego z największych. Długo zastanawiałem się, co z tej okazji Państwu zaproponować. Beethoven napisał ogromną ilość arcydzieł, również takich, które należą do najpopularniejszych utworów muzyki klasycznej. Naprawdę jest w czym wybierać. Spróbujmy jednak postawić pytanie inaczej. A gdybyśmy poprosili samego kompozytora, które dzieło by wybrał?
Obstawiam, że trzecią symfonię. Tak, właśnie trzecią. Z wszystkich swoich symfonii cenił ją najbardziej. Nie piątą, nie siódmą i nie dziewiątą. Początkowo dedykował ją Napoleonowi, gdy jednak ten 2 grudnia 1804 r. koronował się na Cesarza, Beethoven mocno się jego postawą rozczarował.
Istnieją różne wersje tego, jak wyglądała owa rezygnacja z dedykacji. Jedna mówi, że kompozytor tak energicznie wytarł gumką tytuł, że zrobił dziurę w tytułowej stronie rękopisu; druga z kolei, że zamazywał tytuł z takim impetem, że złamał pióro; trzecia wreszcie, że skoczył do biurka, chwycił stronę tytułową i, przedarłszy na dwoje, rzucił ją na podłogę. Miał także wypowiedzieć słowa: Czyż i on zatem nie jest niczym więcej niż zwykłym człowiekiem? Teraz i on pogwałci prawa ludzi, by zaspokoić swoją ambicję, wyniesie się ponad wszystkich, stanie się tyranem!
Symfonia zyskała podtytuł Eroica. Co ją wyróżnia?
To dzieło absolutnie przełomowe. Do tej pory w muzyce symfonicznej królowały piękne melodie, zazwyczaj przejrzysta struktura. Tutaj – wszystko jest jakby zupełnie nowe. Zadziwiająca jest dynamika dzieła, mocne kontrasty, niezwykła głębia pomysłów muzycznych, skomplikowana struktura. To jakby zupełnie inny wszechświat muzyczny – który sam rządzi się swoimi prawami. Już dwa pierwsze akordy zadziwiają i przez wielu współczesnych kompozytorowi uznane mogły być za nieprawidłowe. Takich momentów, łamiących dotychczasowe schematy w sposób bezprecedensowy, idących na przekór ówczesnym modom i zwyczajom pisania muzyki, jest w całej symfonii niezliczona ilość. Od tej pory Beethoven zaczyna kroczyć drogą, którą nikt inny jeszcze nie kroczył – i nikt inny kroczyć już nie będzie, bo te ścieżki, tak bardzo niezwykłe, dostępne były tylko jemu jednemu w całej historii muzyki.
Do posłuchania część pierwsza. To nie jest dzieło łatwe, niemniej jednak tak bardzo wykraczające poza wszystko, co znamy, że warto zanurzyć się choć na chwilę w tym niezwykłym muzycznym wszechświecie.