Kwartet smyczkowy to taki utwór przeznaczony na dwoje skrzypiec, altówkę i wiolonczelę. Współcześnie uważany jest za jeden z najbardziej prestiżowych gatunków muzycznych, prawdziwy sprawdzian kompozytorskich umiejętności i intuicji. Dlaczego? Co niby takiego niezwykłego jest właśnie w kwartecie smyczkowym?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, przeniesiemy się trochę w przeszłość. Zmierzcha już epoka baroku w kulturze europejskiej, nadchodzi wielkimi krokami Oświecenie, w muzyce okres ten określa się mianem klasycyzmu. W muzyce kameralnej zanika powszechnie stosowane dotychczas basso continuo – czyli linia głosu basowego, takiego jakby podkładu dla głównych melodii. Basso continuo zapisywano już później w formie cyferek oznaczających, jaki akord należy zagrać – z możliwością improwizowanego dopełnienia przez wykonawców. Niemniej jednak powoli do głosu dochodzi prawo równorzędnego traktowania wszystkich instrumentów wchodzących w skład zespołu: altówka i skrzypce przecież nie zawsze muszą jedynie akompaniować skrzypcom, ale i same odegrać główną melodię. Oj, jakie się tu otwierają możliwości! Przyczynił się do tego procesu niemal wysyp wspaniałych wiolonczelistów i altowiolistów – wymieńmy chociażby Włocha Luigi Boccheriniego, który był nota bene również znamienitym kompozytorem.

Za ojca gatunku kwartetu smyczkowego uchodzi jednak Joseph Haydn – pierwszy z trzech tzw. klasyków wiedeńskich. Twórca dziś często niestety pomijany – jego dokonania zostały przyćmione przez geniusz Mozarta i Beethovena. Zresztą wspomniana dwójka rzuciła w cień właściwie wszystkich kompozytorów epoki klasycyzmu czy późnego baroku. Doceniając absolutny geniusz Mozarta i Beethovena, pamiętajmy, że w tamtym okresie było kilku naprawdę utalentowanych twórców wartościowej muzyki. Będziemy do nich od czasu do czasu zaglądać – zwłaszcza, że współczesne czasy przyniosły fascynację wieloma zapomnianymi dawniej kompozytorami.

Nie będzie żadną przesadą, jeśli stwierdzimy, iż Papa Haydn – bo tak często nazywano najstarszego z klasyków wiedeńskich – zdefiniował główne formy muzyki klasycznej. Samych kwartetów napisał aż 76 – cieszyły się one ogromną popularnością w całej Europie i przyczyniły się do stworzenia podstaw nowoczesnej muzyki kameralnej.

To salonowy i intymny charakter przyczynił się do początkowej popularności kwartetów smyczkowych. Ale bardzo szybko – już nawet w twórczości samego Haydna – kwartety zaczęły ewoluować: stopniowo wyparowywała, o ile wolno się tak wyrazić, ich salonowość. Mamy bowiem do czynienia z czterema instrumentami, które choć w orkiestrze – razem z kontrabasami – tworzą podstawę orkiestr – jako instrumenty solowe brzmią stosunkowo ostro. A zarazem mają ogromne możliwości, wspólnie ogarniają bardzo dużą skalę dźwięków od bardzo niskich po wysokie. To wszystko sprawi, że kwartety staną się wielkim polem różnorodnych eksperymentów twórczych, a gatunek – początkowo bardziej salonowy, a nawet rozrywkowy – uznany zostanie za jeden z najbardziej wymagających.

Innymi słowy, skracając historię kwartetów do jednego zdania: Haydn wymyślił, niedługo potem przyjdzie Beethoven i w swoich ostatnich kwartetach da światu bodaj najgłębszą i najbardziej niezwykłą muzykę, jaka kiedykolwiek powstała

Ale przed Państwem Haydnowska perełka – taka właśnie jeszcze salonowa: