Dziś na dworze bardzo deszczowo, pochmurnie, szaro i mgliście. Posyłam Państwu nostalgiczne tony tzw. Deszczowej sonaty na skrzypce i fortepian Brahmsa. Brahms poszedł inną drogą niż słynni kompozytorzy romantyzmu – sam uważał, że urodził się za późno: był przywiązany do wzorców i tradycji klasycznych oraz barokowych. Czuł się spadkobiercą Bacha i Beethovena. Nie chciał rewolucjonizował muzyki, dlatego też szybko stał się celem ataków (czasami nawet bezpardonowych) niektórych romantycznych kompozytorów. Nie angażował się w konflikty dzielące ówczesne niemieckie środowisko muzyczne. I chociaż komponował trochę wbrew współczesnym sobie romantycznym modom, w dużym poszanowaniu dla tradycji klasycznych, paradoksalnie przez późniejszych twórców był uważany za prekursora nowoczesności.

Sonata Deszczowa swoją nazwę zawdzięcza temu, iż Brahms wykorzystał w niej motywy z własnej Regenslied – notabene pieśni deszczowej. Kompozytor lubił ciemne barwy instrumentów, pełne, głęboko nasycone akordy – w sam raz na  deszczową muzykę, nieprawdaż?