Do postaci pięknej kurtyzany muzyka operowa powraca jak bumerang. Wspomnijmy choćby nieśmiertelną Carmen. Ale dziś sięgniemy po dzieło troszkę mniej znane.

Egipt, Aleksandria, IV w.n.e. Będzie się działo.

Thaïs na brak wielbicieli oczywiście nie narzeka. Jej rozpustne życie nie przypada do gustu młodemu mnichowi, Atanealowi. Cóż, czas rzucić na szalę wszystkie siły – i nawrócić piękną, acz rozwiązłą kobietę. Zadanie niełatwe. Ale – jak się okazuje – wykonalne. Opera wyszła spod pióra Julesa Masseneta, francuskiego kompozytora, więc wydawać by się mogło, że zmysłowa strona kobiety przezwycięży wszystkie przeciwności. Ha, a jednak wysiłki Ataneala kończą się sukcesem! Ale jest jednak jedno – ale. Krucjata mnicha okazuje się nie tylko walką o duszę dziewczyny, ale i jej miłość. Cóż, na miłość jest jednak za późno, gdyż bohaterka kończy swoje zbyt krótkie i zbyt tragiczne życie.

Słynna Medytacja z tej przepięnej opery Masseneta nie jest arią, tylko instrumentalnym antraktem, przerywnikiem. Thaïs medytuje przy nastrojowych dźwiękach skrzypiec. O czym rozmyśla?